Siedziałam przy barze i wpatrywałam się w pusty kieliszek, w którym chwilę temu była wódka. Polska była zdecydowanie lepsza, ale byłam w takim stanie, że wszystko mi było obojętne. A nie zamierzałam na trzeźwo patrzeć jak na drugim końcu lokalu Anders obejmuje Katrinę, która powinna była już dawno zniknąć, wyparować, zostać wystrzelona powietrze. Cokolwiek. Byle tylko jej tu nie było. Fannemel powinnien siedzieć koło mnie i zamawiać mi następną kolejkę, upić mnie, a potem stąd zabrać. Kurczę, brzmiało znajomo.
Zakończenie Igrzysk musiało być przez wszystkich hucznie zakończone, nieważne czy wskoczyłeś na podium, czy nawet nie załapałeś się do konkursów. Każdy powód był dobry, by przyjść, napić się, potańczyć i mieć wszystko gdzieś.
Gorzej, kiedy byłeś Rune Veltą, a twoje kocie ruchy przypominały bardziej taniec godowy. Nie powiem, jego brak poczucia rytmu poprawiał mi humor i odciągał wzrok od tamtej dwójki, więc póki zapewniał mi rozrywkę to nie było tak źle. Skoczek zauważył, że mu się przyglądam więc czym prędzej podbiegł do mnie i zaczął wyciągnąć na parkiet, ale ja uparcie trzymałam się swojego barowego krzesełka, nie chcąc się nigdzie ruszać. Nie byłam w nastroju na żadne tańce, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach związanych ze śmiercią mamy i omdleniem na skoczni. Pokręciłam stanowczo głową, więc Rune odpuścił i zamiast tego zajął miejsce obok mnie, dając znak barmanowi, żeby przyniósł nam dwa razy to, co przed chwilą popijałam. Biedny, chyba jeszcze nie wie, co go czeka.
- Soczi, Soczi i po Soczi - westchnął, uśmiechając się do mnie w tej swój żółwi sposób. Chwilę później uroczy szatyn postawił przed nami dwa kieliszki i oddalił się do kolejnych klientów. Velta pewny siebie wypił zawartość jednym haustem i o mało co jej nie wypluł. - Co to jest?
- Wódka, mój drogi - odparłam z zadowoleniem, opróżniając swój kieliszek. - Co, może jesteś taki grzeczny i nigdy nie piłeś?
- Oh, teraz to mnie obraziłaś! - oburzył się blondyn i skinął do stojącego za barem Rosjanina, że potrzebujemy więcej. - Myślisz, że jak jesteś z Polski to picie ci lepiej wychodzi?
Widać, że się chłopak nakręcił, dlatego też uderzyłam go w rękę, kiedy wyciągnął dłoń w stronę następnej setki i sama ją wypiłam. Halo, to przecież ja potrzebowałam zapomnieć o tym kurduplu, a nie on.
Ponownie spojrzałam w tę stronę, co było błędem. Nasze oczy spotkały się i żadne nie chciało odpuścić. Moje pełne żalu i smutku spojrzenie kontra jego ostre i puste zarazem. To nie był mój Anders. Tam siedział człowiek, którego w ogóle nie znałam, przywdział maskę jakiegoś pieprzonego amanta, nastawionego na zabawę. Nic już nie wiedziałam. Może dotąd byłam ślepa i nie dostrzegałam prawdy, którą miałam pod nosem i nie potrafiłam przyjąć do wiadomości, że Kubacki miał rację, a ja swoją upartością chciałam udowodnić, że się mylił.
- Natasza? - Rune pomachał mi ręką przed twarzą. - Odleciałaś.
- Przepraszam, ja po prostu...
- Wiem. Rozumiem.
Westchnęłam ciężko i popatrzyłam na Rune z wdzięcznością, że okazał się być dobrym kompanem w tych ostatnich dniach. Nie spodziewałam się tego po Velcie, ale te Igrzyska dobitnie pokazały, że pozory mogą mylić...
*
Jakieś dwie godziny później, kiedy alkohol uderzył mi do głowy i odważyłam się wejść na jeden ze stolików, by zacząć na nim tańczyć ku uciesze zebranych w lokalu panów, nastąpił przełom. Rozjuszony Anders niczym byk (lub raczej byczek, jeśli się spojrzy na fannisowe rozmiary) zostawił Katrinę i podszedł do mnie. Pomimo moich oporów, ściągnął mnie ze stołu, po czym wyprowadził mnie na zewnątrz. Boże, co on taki dziki się zrobił?
- Powaliło cię? - syknęłam wściekle, wyrywając mu rękę z uścisku. - Co ty sobie myślisz?!
- Myślę, że wypiłaś zdecydowanie za dużo - stwierdził z przekąsem w głosie. - Nie poznaję cię, Natka.
- Jesteś żałosny, Fannemel.
- Dlaczego to robisz?
- Niby co?
- Wszystko rozpieprzasz.
Ha, patrzcie na niego! Teraz to ja byłam tą, która wszystko niszczy. Jakie to śmieszne. Poleciał sobie za nową dupą i próbował zwalić winę za nasze ostatnie kłótnie na mnie?! O nie, kolego, tak się nie będziemy bawić.
- Mam dość - powiedziałam i uderzyłam pięścią w klatkę piersiową skoczka. - Mam dość tego, jak mnie traktujesz. Mam dość tego, że muszę patrzeć na ciebie i Katrinę - kontynuowałam swój wywód, cały czas okładając Andersa, który przyjmował moje ataki i patrzył jak rozpadałam się na jego oczach. - Mam dość tego, że tak bardzo cię chcę, ale ty mnie nie.
Stop.
Koniec.
Dlaczego po alkoholu zrobiłam się taka rozgadana? Kręciło mi się w głowie, a napływające do oczu łzy tylko wszystko utrudniały. Boże, Kozłowska, kto tu był żałosny? Fannemel? Bo wychodziło na to, że jednak ty.
- Ja cię nie chcę? - Anders był naprawdę zdziwiony. - Natasza, ja przecież...
- Nie - przerwałam mu i odsunęłam się od niego. - Daj spokój. Zapomnij o tym. Jestem pijana i nie wiem, co mówię.
Fannis urażony nic już nie odpowiedział, jedynie popatrzył na mnie tak, że poczułam się jakby ktoś wbił mi sztylet w plecy i wesoło w rytm piosenki nim sobie kręcił. Chwilę później wyminął mnie i wrócił na imprezę, a ja załamana samą sobą postanowiłam pójść po kurtkę i nie żegnając się z nikim udałam się w stronę postoju taksówek.
*
Po powrocie do Polski nie wiedziałam, co ze sobą zrobić ani w jaką decyzję podjąć. Było mi tak cholernie wstyd za to, co odwaliłam w klubie. Wódka, tańce i otworzenie się przed Fannemelem. Znowu wszystko poszło nie tak i myślałam, że znalazłam się w ślepej uliczce, lecz wtedy odezwał się do mnie... Mój ojciec. Z jednej strony dziwnie było mi go tak nazywać, zaś z drugiej nie potrafiłam znaleźć na niego w tamtej chwili lepszego określenia. Tak więc wyszedł do mnie z propozycją wspólnego weekendu nad morzem u jego siostry i jej rodziny. Nie brzmiało źle, a zawsze to była jakaś opcja oderwania się, zwłaszcza że następne zawody były dopiero w następnym tygodniu.
I tym oto sposobem zdecydowałam się dać tacie szansę na odbudowanie naszych relacji i sobie na poukładanie wszystkiego oraz oderwania się od skoków.
***
Źle.
Dno.
Bleh.
Rozdział o niczym i trochę taki przejściowy, ale skoro jesteśmy coraz bliżej końca...
Licznik pokazuje, że pyknęło 15 tysięcy wejść. Dziękuję, kocham was.
No to co... Czas na Falun!
Już mnie powoli te łajzy wkurzają, że się ogarnąć nie potrafią. Jedno bardziej dumne od drugiego. Myślę, że złotym środkiem jest wzięcie się w garść Andersa - skoro wie, co czuje Natasza, albo co myśli i jemu coś po głowie chodzi (i nie są to wszy) to powinien zadziałaś.
OdpowiedzUsuńOczywiście, gdy dziewczyna będzie trzeźwa.
Ja im kibicuję, są przeuroczy razem!
Pozdrawiam i proszę mi wyjść z dołka. Wniosek o bycie w depresji został odrzucony.
P.S. Delta tak bardzo przejebane przez swoje densy w mo XD
Jem sobie spokojnie śniadanie i czytam, a Ty mi tu wyjeżdżasz z Rune Veltą i jego godowym tańcem. Przecież ja się prawie zakrztusiłam! A chłopak ma teraz przerąbane i gdyby nie szkody jakie wyrządził swoim tańcem mojej psychice, to naprawdę byłoby mi go szkoda. Tak się każdy z biedaczka nabija :x
OdpowiedzUsuńDalej niestety bardziej chciało się już płakać niż śmiać. Natasza i Anders aka dwie życiowe sieroty, które nie potrafią wziąć się w garść i szczerze porozmawiać jak na dwoje dorosłych ludzi przystało. I tak się mijają.
I nie mów, że rozdział zły i dno, bo jak na moje oko to on jest naprawdę dobry. Nawet bardzo dobry, rzekłabym.
Trzymaj się ciepło i w wenie czy coś :D
Tańcząca Delta i byczek Fannis, beste. Ale tak serio to Fannemel ciota - tak po prostu. Po tym co mu powiedziała, wrócił do klubu jakby nigdy nic. Co prawda powiedziała po pijaku, ale takie rzeczy są zazwyczaj szczere, szczególnie po pijaku *autopsja, ups*. Niech wytrzeźwieją i wezmą się w garść, amen.
OdpowiedzUsuńxo, Alex.
PS. Nowość na fjellene. Trochę biedna, ale jest :3
Boże, ale ten kurdupel mi na nerwy działa ostatnio! Skala moich negatywnych uczuć, co do jego aktualnego w opowiadaniu zachowania, przewyższa go wzrostowo, zdecydowanie. W ogóle te ich zmiany nastrojów, uczuć i podejścia wzajemnego do siebie, sprawiają, że ja sama czuję się jak pijana, bo tego nie ogarniam. Kompletnie. To chyba zbyt wiele jak na mój mały móżdżek...
OdpowiedzUsuńI na koniec mam jedno, zasadnicze pytanie - będzie tu jeszcze kiedyś choćby odrobinka Dejviego? *prosi*
najlepsze-dopiero-przed-nami
Ha! specjalnie czekałam do konkursu, żeby móc napisać, że Natasza piła z mistrzem świata xD
OdpowiedzUsuńtańce, tańce, wszędzie tańce. Niedługo po udanym skoku w tv zobaczę jego wygibasy hahah. Ale dość o Delcie.
Bo ja Fannemela nie rozumiem. Wozi się z rudą cizią, a chwilę potem robi wyrzuty Nataszy. Ogar, rekordzisto świata, pls.
A co do twojej notki. Co dno, co źle. Chyba te 15 tyś coś udowadnia tak? No ;D
Buźka!
Bożesz Krasnal. Ogarnij się bo wozisz się ze swoją dziunią i uważasz, że możesz mieć do Nataszy pretensje, a jak ci rzuca taką deklaracją po pijaku(szczerą #potwiedzoneinfo) to sobie idziesz. Lol złamasie. Miłość do Delty i całkiem dno to to nie jest ;)
OdpowiedzUsuńCo za tępy krasnal, no serio, jeszcze takiego nie grali. Natka mówi mu ( po pijanemy, ale wtedy mówi się prawdę ) co i jak, a ten się obraża, jak poszedł do rudzielca to mu powyrywam te krótkie nóżki z tyłka!
OdpowiedzUsuńCzekam na następy ;)