sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 9.

Podczas pierwszego dnia pobytu w Norwegii, Fannemel chyba pożałował, że zdecydował się na ściągnięcie mnie do Norwegii. Zachowywałam się tak samo jak w Polsce - mało jadłam, na pytania zazwyczaj odpowiadałam "tak", "nie" lub "daj mi spokój" i nie chciałam robić nic bardziej produktywnego od leżenia i słuchania muzyki. Dopiero nazajutrz, kiedy Anders poszedł pobiegać wczesnym rankiem, zdałam sobie sprawę, że zachowuję się idiotycznie. Byłam jego gościem, zaprosił mnie do siebie, bo się martwił i próbował mnie odciągnąć od nękających mnie myśli, a ja byłam zwykłą niewdzięcznicą. Podobnie zresztą traktowałam wszystkich znajomych w Zakopanem, którzy w końcu się poddali, nie wiedząc jak mogą mi pomóc.
Postanowiłam zrobić pierwszy krok, by to naprawić i zabrałam się... za robienie śniadania. Niestety, w kuchni skoczka nie znalazłam zbyt wiele, więc po 15 minutach czekały na niego kubek z herbatą i talerz z kanapkami z Nutellą. Chociaż tyle mogłam zrobić na sam początek.
Korzystając z nieobecności Fannisa zdecydowałam się na zwiedzenie jego mieszkania. Co prawda nie było ono duże, ale bardzo przytulne. Problem był jedynie taki, że była tylko jedna sypialnia, którą postanowił mi odstąpić, a sam przeniósł się na kanapę w salonie. Biedaczek. Później Stoeckl będzie miał pretensje do niego, że porusza się niczym staruszka. Nie ubliżając oczywiście starszym ludziom! Oh, powinnam się czasem ugryźć w język.
Moja wycieczka była krótka, a jej ostatnim punktem było pomieszczenie między sypialnią, a łazienką. Wahałam się przez moment, czy powinnam tam wchodzić, skoro Anders nie wspominał o tym pokoju. Z drugiej strony nie wydał mi wyraźnego zakazu, więc czemu by nie? Gorzej, jeśli by się okazało, że ma tam swój mały pokoik zabaw niczym z 50 twarzy Greya i jeszcze miał w planach nie tam zamknąć pewnej nocy. Boże, co ja bredzę?
Ostatecznie ciekawość zwyciężyła. Pociągnęłam za klamkę, po chwili przekraczając próg tajemniczego miejsca i weszłam do środka. Po omacku znalazłam włącznik światła (po drodze strącając coś i robiąc przy tym dużo hałasu) i moim oczom ukazała się... 
No właściwie to nie wiedziałam jak to nazwać. Graciarnia? Na pierwszy rzut oka rzuciły mi się wiszące na wieszaku stare kombinezony Fannemela. Na podłodze leżały dwie walizki, obok nich stał odkurzacz, w kącie pokoju para nart. W skrócie: nic, co byłoby warte uwagi, dlatego też nie dziwiłam się, że Anders nie wspominał o tej części mieszkania.
I gdy już miałam wychodzić moją uwagę zwróciło drewniane pudełko, które musiałam zrzucić. Podniosłam je, po czym zaczęłam mu się dokładnie przyglądać. Eh, skoro już byłam na tyle wścibska, żeby tutaj wejść, to otworzenie tego już nie stanowiło dla mnie żadnej bariery. 
Listy. Dużo listów. 
Cholera, to już było przegięcie. Nie mogłam przecież czytać cudzej korespondencji. Zapewne musiały one mieć dla niego szczególną wartość, skoro je zachował. 
Wtem usłyszałam trzask drzwi. W popłochu odstawiłam szkatułkę na swoje miejsce i wyleciałam na korytarz. Nawet nie spostrzegłam jak czas szybko leciał, ale ucieszyłam się na widok Andersa, który przywitał mnie przelotnym buziakiem w policzek, a po krótkiej chwili czmychnął do łazienki. 
Usiadłam przy stole, czekając aż Fannemel skończy brać prysznic. W tym czasie zdążyłam policzyć do 246321 i zmówić trzy razy Zdrowaś Mario. No dobra, tak na poważnie to po 10 minutach Anders siedział już obok mnie przy stole.
- Będę musiał cię opuścić na parę dni - oznajmił Norweg, oblizując sobie palce z czekolady. Spojrzał na mnie z uśmieszkiem na twarzy i wziął kolejną kanapkę z talerza. - Hmm, mogłem wstąpić do sklepu...
- Jak to opuścić? - zapytałam, mierząc go wzrokiem. Woda kapała mu z włosów, mocząc przy tym jego niebieską koszulkę, w efekcie czego materiał przylepił się do ciała. Cholera, chyba za bardzo się skupiłam na mało ważnych szczegółach, zamiast na tym, co do mnie mówił. A od dłuższej chwili nawijał jak nakręcony.
- ... dlatego jest to dla mnie bardzo ważne. Oczywiście twoje odwiedziny też, ale rozumiesz mnie, prawda?
- Tak, oczywiście, nie ma problemu.
- Nie słuchałaś mnie. Równie dobrze mógłbym opowiadać teraz o długości szyi żyrafy, a ty byś i tak mi przytaknęła.
- Przepraszam, ja...
- Wiesz co? Nieważne. Ostatnio nic nie robisz, tylko przepraszasz. Zastanawiam się, czy twoje przeprosiny jeszcze coś znaczą czy po prostu robisz to z automatu?
Słowa Andersa skomentowałam krótko i boleśnie - spoliczkowaniem go. Wkurzona wstałam z miejsca, po czym oddaliłam się do sypialni, starając się by nie usłyszał mojego płaczu. Może nie powinnam była wychylać nosa poza dom Kotów. Ba! Najlepiej by było gdybym wyparowała. Od razu wszystkim zrobiłoby się lżej, bo nie musieliby się ze mną męczyć.
Zmęczona tą pieprzoną sprzeczką i płakaniem przymknęłam oczy. Od dawna twierdziłam, że sen jest lekiem na całe zło, tak więc pozwoliłam sobie odpłynąć do lepszego świata.



Obudziłam się z wielkim bólem głowy i z jeszcze większymi wyrzutami sumienia. Moje spłacanie długu wdzięczności szło mi naprawdę kiepsko, za co musiałam go przeprosić. Taa, chyba jednak miał rację co do mojego postępowania, a ja fochnęłam się niczym urażona księżniczka, do której mi było daleko.
Omal nie spadłam z łóżka, kiedy przewróciłam się na drugi bok i spostrzegłam, że Fannemel siedzi w fotelu i mnie obserwuje. Blondyn podszedł do łóżka, a po chwili położył się obok w identycznej pozycji do mojej - z ręką pod głową oraz podkurczonymi nogami. 
- Natasza, ja już nie wiem, co z tobą zrobić - odezwał się pierwszy ze stoickim spokojem w głosie. - Może trzeba cię przełożyć przez kolano i porządnie sprać po tyłku? 
- Oh, przyznaj się po prostu, że chciałbyś podotykać mojego tyłka i dać mi klapsy, zamiast dorabiać do tego jakiejś zbędnej historii - odparłam, co on skwitował śmiechem. - No co?
- Nic, brakowało mi ciebie takiej - wyznał z uśmiechem i pogłaskał mnie czule po policzku. - Trochę wcześniej przegiąłem. Przepraszam.
- Emm, nic nie szkodzi, naprawdę - wybąkałam. - Czemu robisz to wszystko?
- Niby co? 
- No... Dlaczego po tym co zaszło w Wiśle nie dałeś sobie ze mną spokoju? Dlaczego postanowiłeś się do mnie zbliżyć? Dlaczego jeszcze ze mną wytrzymujesz?
- Hola, hola, przystopuj z tymi pytaniami! - zakrzyknął i znowu się zaśmiał. - Ciężko z tobą wytrzymać, ale to jest tego warte i możesz mi wierzyć lub nie, ale już wtedy w Wiśle wiedziałem, że coś w sobie masz. 
- Masz rację, nie wierzę ci - powiedziałam, uśmiechając się do niego. - Jestem totalnie przeciętna, ciągle się mazgaję i nie potrafię pozbierać mojego życia do kupy. 
- Nieprawda. Wiele przeszłaś, ale jesteś silna i wiem, że się podniesiesz. Co cię nie zabije, to cię wzmocni, moja droga.
Z bijącym jak oszalałe sercem przybliżyłam się do Norwega i musnęłam jego wargi. Skoczek w pierwszej chwili był zaskoczkony, lecz nie odtrącił mnie. Przyciągnął mnie do siebie, tym samym przedłużając pocałunek. 
- Takie przeprosiny to ja rozumiem...
- Oh, przymknij się i nie psuj tej chwili!

***

Jak zwykle wyszło nie tak, jak chciałam.
Witam, cześć, dobry wieczór.
Wrzucam z okazji Mikołajek i 2 miejsca Fannisa w Lillehammer. Pękam z dumy z tego norweskiego krasnala (chociaż mogło być 1 miejsce, ale cii).
Podziwiam wytrwałych, którzy tu jeszcze są. Love ya.

3 komentarze:

  1. Najlepszy prezent mikołajkowy, nawet jeśli tradycyjnie trafiłam tu z opóźnieniem.
    Takich końcówek to ja chcę więcej ^^ Jego miejsc na podium również.
    Ciekawią mnie te listy, bo raczej bez przyczyny się tu nie pojawiły...
    Jak zwykle czekam z niecierpliwością i życzę dużo weny oraz czasu! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja takiego Fanisia tutaj, lubię, takiemu kibicuję i wierzę, że odciągnie Nataszę od Kubackiego, bo ten chłop, już sam nie wie co z życiem zrobić, serio.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo Emms i Twoje opóźnienie. No, ale jestem! I jest Fannis i jest Nataszka! Nie ma tylko Dejviego, ale czuję, że jestem w stanie przeżyć jego tutejszy brak. No bo Anders. :3 To chyba tłumaczy wiele.
    Ogólnie to biedna Natka, ale mam ochotę trzasnąć ją w łeb. No weź, laska, w Norwegii jesteś! Ja bym chyba tylko spała w domu. :D Ale do rzeczy. Poczułam się totalnie rozpieprzona, gdy Natasza pomyślała, że Fannis ma swój pokój zabaw niczym Grey. Nawet teraz chichram się jak głupia, no bo gdzie Fannemel jak Grey. XD Ale okej, punkt dla Nataszy, że nie traci swojego poczucia humoru. No i te listy... Fannis poeta? Czy Fannis zakochany, wymieniający korespondencję z lubą?
    Maaaatko, co ta Natasza ich wszystkich tak bije? Pierw Kubacki, teraz Anders, który wyjechał z durnym tekstem jak z procy... Męski bokser normalnie!
    No ale potem ta scena w łóżku była taka awwww. :3 Bardzo mi sie podobała i nawet o Dejvim w Polsce zapomniałam. No ale skoro on sobie życie układa, to ona też może, prawda?
    Ach, jestem wytrwałam i cały czas tu jestem i czekam. Dawaj nowy pod choinkę!
    Buziaczki Miranku. :*

    OdpowiedzUsuń