Zakopane było niewielkim, aczkolwiek ładnym miastem, do którego chętnie napływały rzesze turystów, chcący się zrelaksować i odpocząć od zgiełku i pośpiechu, jaki towarzyszył im na co dzień. Mi przede wszystkim kojarzyło się z domem, rodzinnym ciepłem i samymi dobrymi wspomnieniami. Wszystko zmieniło się po wyjeździe do Wrocławia, o którym chciałabym zapomnieć, zagrzebać te 3 lata życia i już nigdy ich nie odkopywać. Szkoda, że to nie było możliwe. Alkohol, imprezy, nieudane miłostki, pierwszy seks z kumplem z liceum, rozwód rodziców... Ten krótki okres spędzony na w stolicy dolnego Śląska odcisnął na mnie piętno, które nawiedzało mnie w snach niemal każdej nocy. Dusiłam się życiem tam i musiałam w końcu uciec, nie miałam innego wyjścia i nie żałuję tych 2 miesięcy, ba! Chciałabym, żeby to trwało dłużej, ale nic nie może przecież wiecznie trwać.
Usłyszałam brzdęk kluczy i otwierania drzwi, a w progu stanął zaspany Kuba, przecierający oczy. Oj, biedne Kociątko, takie niewyspane i perfidnie wyrwane z krainy marzeń. Pewnie przyjdzie mi za to spłonąć.
- Rozumiem, że zbłądziłaś w drodze do Mediolanu? - zadrwił.
- Pudło. Byłam tam dwa tygodnie temu - odparłam, po czym wzięłam swoje manatki i wparowałam do środka. Przyjrzałam mu się dokładnie. Nieogolony, z artystycznym nieładem na głowie i zachrypniętym głosem nie prezentował się zbyt urodziwie. - Zrobisz mi herbaty?
- Oczywiście, madame, coś jeszcze? - Widać, że był trochę zły, ale zaraz mu przejdzie. Oby. Bo nie mam zamiaru siedzieć tutaj z nachmurzonym Kubą Kotem. - Eh, chodź do kuchni.
Grzecznie podążyłam za skoczkiem w stronę dobrze mi znanego pomieszczenia. Z Kubą i jego młodszym bratem Maćkiem przyjaźniłam się od dziecka. Chłopaki urywali głowy moim lalkom, a ja biłam ich łopatką po głowie w odwecie. Prawdziwa przyjaźń aż na wieki wieków.
- A Fochnięty gdzie? - zapytałam, siedząc na kuchennym blacie i machając nogami. Tsa, chwalmy pod niebiosa moje 162 centymetry wzrostu.
- Pomyślmy, co może robić człowiek o takiej porze w weekend?
- Lewitować?
- Bingo!
I wybuchnął śmiechem. Wreszcie zaczął się zachowywać jak Kuba, a nie jego drugie, zaspane oblicze, z którym nie radzę mieć do czynienia, bo jest wtedy irytujący i mam ochotę wyciągać moją łopatkę i znowu go zdzielić po łepetynie. Ale tak było zawsze. Wkurzaliśmy się na siebie, kłóciliśmy i doprowadzaliśmy do szału, ale to jednak był mój przyjaciel.
- Ekhem.
To chrząknięcie było znakiem, że śpiąca królewna postanowiła zwlec się ze swojego łoża i przyjść do nas. Zeszłam z blatu, zrobiłam parę kroków do przodu i już stałam twarzą w twarz z Maćkiem. Mierzyliśmy się przez kilka sekund wzrokiem, dopóki nie zaczął poruszać brwiami, tym samym zmuszając mnie do zaśmiania się i stracenia resztek powagi.
- Głupek.- Co powiedziałaś?
- Jesteś głupkiem.
- Miarka się przebrała.
To powiedziawszy, wziął mnie na ręce i pomimo moich próśb, krzyków i wyzwisk nie miał zamiaru postawić mnie z powrotem na podłodze. Zamiast tego zabrał mnie do łazienki i z zadowoloną miną ułożył mnie w wannie pełnej wody. Przy okazji wychlapałam połowę na podłogę oraz na niego, lecz Maciek świetnie się bawił, patrząc na mokrą mnie z mordem w oczach.
- Miałem wziąć kąpiel, ale zdałem sobie sprawę, że kobiety mają pierwszeństwo - rzekł z głupawym uśmieszkiem na twarzy.
- Zemszczę się, Kocie. A zemsta jest słodka.
- Nie mścij się, już jesteś wystarczająco gruba.
Skrzyżowałam ręce na piersi i zrobiłam obrażoną minę, co spowodowało u niego wybuch niepohamowanego śmiechu. Starałam się nie zwracać na niego uwagi, ani na to, że woda robi się coraz chłodniejsza i tyłek mi marznie. Maniek próbował jakoś ściągnąć swoją uwagę, wykrzywiając twarz na różne sposoby, ale ja cały czas siedziałam w wannie i patrzyłam na niego jak na debila. Westchnął ciężko, po czym wpakował się do wanny i usiadł naprzeciw mnie.
- Nie będzie ci przeszkadzać, jeśli wykąpię się z tobą?
Wiecie, może i stajemy się coraz starsi, dochodzi nam wiele nowych obowiązków, pojawiają się nowe problemy, ale w środku dalej tkwią w nas małe dzieci, które chcą się bawić i popełniają głupstwa.
I Maniek zdecydowanie miał w sobie takiego dzieciaka, trochę irytującego bachora, ale jednocześnie miłego i potulnego brzdąca. Potrafił wkurwić i rozbawić. Kuba i ja byliśmy tacy sami. Irytowaliśmy się nawzajem, kłóciliśmy, wyzywaliśmy od idiotów, ale gdy któreś miał problem, to pozostali stali na straży, by pomóc i pocieszyć.
Popatrzyłam na Maćka, który też odczuł uroki siedzenia w lodowatej wodzie, mając na sobie piżamę. Nagle do łazienki wpadł Jakub, zmierzył nas wzrokiem i zrobił minę "Boże, kurwa, żyję wśród debili."
- Dołączysz się? - zapytałam i zanieśliśmy się śmiechem.
*
Wielkimi krokami zbliżała się znienawidzona przeze nie pora roku, jaką była szanowna pani jesień. W tym okresie łapała mnie chandra, nie miałam na nic ochoty i moja tęsknota za wakacjami się wzmagała. Te wszystkie smuteczki wynagradzał mi zaczynający się w listopadzie sezon, do którego skoczkowie się przygotowywali.
Siedziałam pod skocznią w Zakopanem z aparatem w rękach i pstrykałam fotki trenującym skoczkom. Kilku już skończyło trening, a niektórzy oddawali ostatnie treningowe skoki. Jak się zapewne domyśliliście, to młodszy Kocur postanowił jeszcze poskakać, choć trener był zdania, że jest w dobrej dyspozycji i może iść się przebrać. Ale ten się uparł i stwierdził, że jeszcze dwa czy trzy dodatkowe skoki mu nie zaszkodzą, to też Kruczek nawet z nim nie chciał już na ten temat dyskutować i machnął ręką.
Ja w tym czasie oddawałam się jednej z moich pasji. Kochałam robić zdjęcia, zamykać krótkie i ulotne chwile na fotografiach, do których można było wracać i powspominać.
- Jak wyszedłem? - usłyszałam za sobą znajomy głos, którego bym wolała nie słyszeć. Ten dzień był zbyt piękny, by mógł być taki cały czas.
- Tak jak zwykle - odparłam, zerkając na niego. - Czyli odstraszająco.
- Dowcip ci się wyostrzył - zakpił, po czym przeczesał dłonią swoje blond włosy. - Nie powinnaś teraz pomykać na wielbłądzie po Australii?
- Może, ale nie zawsze robimy rzeczy, które powinniśmy.
- Co za filozoficzna myśl, to Coelho?
Ciśnienie mi się podnosiło, gdy patrzyłam na tę jego gębę z bijącą od niego pewnością siebie. Sterczał obok mnie, przyglądając się ostatniemu skokowi Żyły, który po chwili minął nas i przybił nam piątki zadowolony z siebie. Po nim mieli jeszcze skakać Murańka, Biegun i Hello Kitty.
Wdech i wydech.
To tylko Dawid Kubacki, Natasza, nie psuj sobie humoru przez jakiegoś kolesia, który ma ego większe od zawartości spodni. Zignorowanie go było najlepszą opcją, dlatego też wróciłam do robienia zdjęć. Ale on nie dawał za wygraną.
- Oj, Nat - szepnął do mojego ucha, kładąc ręce na biodrach. - Nie bądź taka oschła.
- Spieprzaj albo zrobię ci z tej twojej buziuchny jesień średniowiecza - wysyczałam, odsuwając się od niego zbyt gwałtownie, w efekcie mój ukochany Nikon wylądował na ziemi. - To twoja wina!
- Co tutaj się dzieje? - Kamil patrzył na nas, wyczekując odpowiedzi. Kubacki stał i przyglądał się mojej rozpaczliwej próbie pozbierania aparatu do kupy. - Lepiej już sobie idź - zwrócił się do kolegi z kadry, który grzecznie wykonał jego polecenie i zostawił mnie ze Stochem.
Nienawidzę go.
Nienawidzę Dawida Kubackiego, chyba nawet bardziej od jesieni.
* * *
No to pierwsze koty za płoty.
Jak już jesteśmy przy mruczkach, to spokojnie - tym razem to blondas z końcówki rozdziału będzie odgrywać swoja rolę oraz... no właśnie. Pewien inny skoczek, z zagranicznej kadry. Zobaczymy, czy ktoś z was zgadnie. :D
Kocham . Kocham . Kocham . To będzie Gregor Schlierenzauer !?
OdpowiedzUsuńJa tutaj definitywnie zapuszczam kotwicę, no bo, kurczę, DZIÓBAO. Tak mało się o nim pisze, a ja tak lubię o nim czytać. Dlatego mówię - ja tu zostaję i czekam na te wszystkie kolejne rozdziały, które nam tutaj zaserwujesz. A kto będzie tym zagranicznym skoczkiem? Mi się marzy jakiś Norweg albo Austriak... Czyli pewnie wyskoczysz z Niemcem albo Słoweńcem. :D A z resztą, kto by to nie był, na pewno będzie ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńZaczęłam tak jakoś od końca, no ale dobra.
Lubię braci Kot, są absolutnie megaśni i chciałabym mieć takich obok siebie. Do Nataszy na razie podchodzę z rezerwą, ale wydaje się być godna mojej sympatii. XD A Dzióbao w wersji bad - mrr. Chociaż ciężko mi wyobrazić, by mógłby skrzywdzić kota (albo Kota), to jednak w takiej wersji może mi się spodobać. Mimo, że to mój drogi Dawid - jaram się jego 'złą' wersją i pragnę więcej!
Buziaki i w ogóle. <3
Kocham Dawida w takiej roli! No po prostu go kocham :d i Już nie mogę doczekać się drugiego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńNatasza fajnie miała jak 'kąpała się' z Kotem :d mhm, musiało to wyglądać komicznie. i... piżama? serio?! HAHAHAHAHAH. Maciek w piżamie :D wyobraziłam to sobie i dalej się śmieję :D no helou!? w tych czasach faceci śpią albo w bokserkach, albo nago ! :D Maciek,zdejmij tę piżamę i pokaż swoją męskość! :D ohohoho,się zagalopowałam xD
Mam nadzieję,że tym skoczkiem będzie NORWEG :D ale nie jakiś tam Norweg, tylko TOM HILDE,bo uwielbiam człowieka! <3 ewentualnie możesz dać mojego drugiego mężczyznę, czyli Ryszarda Freitaga albo trzeciego mojego ulubieńca, wesołego Romka Koudelkę! :D czekam na propozycje ;D
Aaa jakie cudo! Ciekawa ta znajomość z Kubackim...Denerwujące stworzenie. Ale to lepiej :) Będzie się działo!
OdpowiedzUsuńA scena z Kotami to już w ogóle przebija wszystko. Naprawdę gorzej niż dzieci ;-)
Aaaaah, od prologu wiedziałam, że będzie co czytać!
OdpowiedzUsuńJako, że dobrego humoru dzisiaj nie mam, tak Ty mi go poprawiłaś, szczególnie wspólną kąpielą z Maciejem - to zdecydowanie wygrało.
Ale się cieszę, że będzie o Dejvim! Tak mało się o nim czyta, że smutno aż.
A co do tajemniczego zagranicznego skoczka... Może jakiś Austriak? Po cichu liczę na Gregora, ale pewnie marzenia ściętej głowy.
Czekam na następny! :) @VolleyNatliie
PS Ale ze mnie matoł, nie wiem nawet czemu usunęłam komentarz.
#dzióbaoteam
OdpowiedzUsuńBędzie ogień, czuję to! No i kupuję w całości wizję braci Kotów jako szalone dorosłe dzieciaki, dobrze byłoby mieć takich zwariowanych przyjaciół przy sobie :) A Kamil jak zwykle głowa "rodziny". Co do tego skoczka to mam nadzieję, że ktoś z Norwegów albo Austriaków. Czekam na następny rozdział, BUŹKA! @aquite
O matko, o matko! Kooooocham ten rozdział i inne zapewne będą tak samo świetne, ach! Widzę, że Dawid i Natasza mają nieciekawe wspomnienia z przeszłości i ... nie bardzo się lubią. Oj, będzie się działo! :-)
OdpowiedzUsuńNo i bracia Kot, a zwłaszcza Maciuś, jeeejku... to z wanną :3
A co do głównej roli skoczka too... Gregorek?!<3 Wybacz, ale ja to bym najchętniej go wcisnęła do każdego opowiadania XD
Zaspany Kot = Zły Kot ;D. Ale dobrze, że Kubusiowi szybko przeszłą złość, bo nie wolno się irytować, szkoda na to życia :P.
OdpowiedzUsuńHm.. Dejvi widzę, że jest taką wredną żmiją. Ale to dobrze, lubię jak bohaterowie sobie skaczą do gardeł, są emocje i jest chemia ;D
Swoją drogą Natasza (sądząc po prologu) bardzo przypomina mi moją koleżankę, która też non stop jest w innym miejscu Europy ;)
Pozdarwiam i zapraszam do siebie http://czas-naprzerwe.blogspot.com/ :)
O jejku. Kupiłaś mnie całkowicie. I Dejvim i Kotami. Dejw i jego całe jestestwo jest genialne, taki... badboy? Ale mnie się podoba, bo mało jest o nim ;P I fakt, że z panną Nataszą w dobrych stosunkach nie jest, czyni go jeszcze ciekawszym, bo czuję, że będzie ostro.
OdpowiedzUsuńNo i na domieszkę Koty dwa. Jeden z drugim takie przytulanki trochę. Co jak co, ale bym chyba nie wysiedziała z takim Maćkiem w wannie xD